O życiu w Arabii Saudyjskiej [Wywiad z Hanną Loch]

  • Data publikacji: 20.07.2018, 18:56

Arabia Saudyjska należy do najbardziej konserwatywnych krajów na świecie i budzi skrajne emocje w opinii publicznej w wielu krajach. W Arabii do dzisiaj praktykowana jest kara śmierci, chłosty lub odcięcia kończyn, a król Salman ibn Abd al-Aziz Al Su’ud sprawuje władzę absolutną. W 2015 roku kraj ten po raz pierwszy w historii dopuścił kobiety do uczestnictwa w wyborach samorządowych, a niespełna miesiąc temu do prowadzenia samochodu. Arabia Saudyjska przechodzi obecnie okres reform pod nazwą „Vision 2030” wprowadzonych przez następcę tronu księcia Mohammeda bin Salmana. Reformy maja na celu modernizacje gospodarki oraz społeczeństwa z jednoczesnym otwarciem królestwa na ruch turystyczny. O życiu w Arabii Saudyjskiej, reformach oraz możliwej przyszłości tego kraju rozmawiałam dzisiaj z Hanną Loch, działającą również pod pseudonimem Hanka Saqib, która w Arabii spędziła 3 lata pracując jako nauczycielka języka Angielskiego. Więcej o życiu w Arabii Saudyjskiej oraz podróżach Hanny możemy poczytać na stronie Hanka Saqib  oraz na facebook'u.

 

Hanna z mężem Saquibem podczas pobytu w Arabii Saudyjskiej (Fot. Hanka Saquib).

Hanna z mężem Saqibem podczas pobytu w Arabii Saudyjskiej (Fot. Hanka Saqib).

 

Magdalena Chmura: Wielu czytelników po przeczytaniu tytułu zapewne zada sobie pytanie, dlaczego polska kobieta wyjeżdża do pracy do Arabii Saudyjskiej?


Hanka Saqib: Od ponad ośmiu lat prowadzimy ekaspacki tryb życia, to znaczy, co kilka lat przeprowadzamy się do innego kraju. Mam wrażenie, że to raczej miejsca wybierają nas, a nie odwrotnie. Mojego męża Saqiba z Pakistanu poznałam w Hanoi w 2010 roku, pięć lat temu pobraliśmy się w Tanzanii, gdzie wtedy mieszkaliśmy. Potem pracowaliśmy w Dubaju, a stamtąd to już żabi skok do Arabii. Poza tym Królestwo zawsze mnie interesowało ze względu na swoją odmienność. Słyszałam tyle stereotypów i uprzedzeń na jego temat, że miałam ochotę przekonać się na własne oczy. W Khobarze na wschodnim wybrzeżu mieszkaliśmy przez trzy lata. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Arabii w 2017 roku, właśnie rozpoczynały się tam reformy.

 

MCh: Czym różni się szkoła w Arabii od szkoły w Polsce?
 

HS: W edukacji obowiązuje segregacja. W większych szkołach i uniwersytetach kobiety i mężczyźni uczą się w oddzielnych budynkach. Centrum językowe, w którym pracowałam, było na tyle małe, że nie mogło sobie na to pozwolić. W związku z czym kobiety uczyły się od rana do 15:00, a od 16:00 do 22:00 przychodzili mężczyźni. Do trzeciej po południu mężczyźni nie mieli teoretycznie wstępu do budynku. Prowadziliśmy kursy tylko dla dorosłych. Kobiety uczyły kobiety, a mężczyźni mężczyzn, choć wiem od moich uczennic, że w akademii medycznej kobiety w ramach wyjątku mogą uczestniczyć w wykładach prowadzonych przez mężczyzn. Obowiązuje też cenzura materiałów. Większość zachodnich podręczników do angielskiego nie jest dopuszczona na saudyjski rynek, bo do tematyki haram, czyli niedozwolonej przez islam, należy mnóstwo rzeczy. W klasie nie należy rozmawiać na przykład o nakazie noszenia abai przez kobiety, piciu alkoholu, chodzeniu na randki, związkach przedmałżeńskich, czy też homoseksualizmie. Nie wolno było też poruszać tematu zakazu prowadzenia samochodów przez kobiety. Dla moich najbardziej konserwatywnych uczennic nawet kino i muzyka były haram, więc jeśli na lekcjach uczyliśmy się tekstów piosenek, niektóre kobiety opuszczały na ten czas klasę.

 

Hanka Saqib z koleżankami z pracy w restauracji w Arabii (Fot. Hanka Saqib).

Hanka Saqib z koleżankami z pracy w restauracji w Arabii (Fot. Hanka Saqib).

 

MCh: Jak wygląda codzienne życie kobiety? Do jakiego stopnia regulowane jest przez państwo?


HS: Bardziej niż przez państwo sytuacja kobiet kontrolowana jest przez ich rodziny. Jeśli prezentują one umiarkowane podejście do islamu, życie kobiet w Arabii, wbrew temu, co zazwyczaj pokazują media, może być szczęśliwe. Spora część moich uczennic nie miała na co narzekać. Czas spędzały na zakupach z koleżankami, w kawiarniach, restauracjach, salonach kosmetycznych i spa. Organizowały w domu całonocne imprezy, oczywiście tylko dla kobiet. Spotkałam nawet kilka dziewczyn, których rodziny zezwoliły im na umawianie się z chłopakami, ale to były nieliczne wyjątki. Rodziny konserwatywne, podchodzące do religii w duchu wahabizmu (fundamentalnego odłamu islamu), uważają, że życie kobiety powinno być całkowicie uzależnione od woli mężczyzny. Życie takich kobiet przypomina więzienie, a czasem piekło. Bez ustnej lub pisemnej zgody opiekuna (mahram – mężczyzna z rodziny, może to być ojciec, brat, mąż, albo syn), kobiety ciągle nie mogą otrzymać paszportu, podróżować, otworzyć konta w banku, wyjść za mąż, rozwieść się, czy poddać wielu zabiegom medycznym. Jeśli chodzi o ubiór, w miejscach publicznych wszystkie kobiety, bez względu na wyznanie, mają obowiązek noszenia abai (płaszczyka narzucanego na ubranie). Wszystkie muzułmanki, Saudyjki oraz obcokrajowcy, muszą zakrywać włosy hidżabem (chustą). Na mojej karcie pobytu (iqamie) napisane było, że jestem chrześcijanką, więc mogłam chodzić z odkrytą głową. Niektóre kobiety wolą zasłaniać twarz niqabem, ale nie jest to obowiązkowe.

 

MCh: Od niedawna kobiety w Arabii mogą po raz pierwszy w historii zasiąść za kierownicą. Dlaczego ten zakaz trwał tak długo?
 

HS: Zniesienie zakazu prowadzenia samochodu dla kobiet jest częścią planu reform ustrojowych, gospodarczych i obyczajowych („Wizja 2030”). Ich autorem jest Mohammed bin Salman (Książę MBS), 33 letni następcą saudyjskiego tronu. Jego reformy mają na celu uniezależnienie Królestwa od dochodów z ropy naftowej. Odsetek kobiet aktywnych zawodowo do 2030 ma wzrosnąć z 22 do 30 procent. W 2014 roku w Arabii Saudyjskiej rozpoczął się poważny kryzys gospodarczy. Wraz ze spadkiem cen ropy naftowej, pogłębiał się deficyt budżetowy, co przez następne lata doprowadziło do likwidacji ogromnej ilości stanowisk pracy w sektorze publicznym. Saudyjczycy z klasy średniej musieli uczyć się zaciskać pasa. Mniej rodzin mogło sobie pozwolić na zatrudnianie szoferów i więcej kobiet musiało iść do pracy, aby wspomóc rodzinny budżet. Reformy zakładały, że Saudyjki wkrótce wsiądą za kierownicę, stało się to 24 czerwca 2018. Do saudyjskiego urzędu ruchu drogowego napłynęło już ponad 120 000 podań o prawo jazdy. Kobiety posiadające zagraniczne prawa jazdy, wymieniły je na miejscowe, a reszta przechodzi 30 godzinne kursy. W internecie pojawiły się ogłoszenia oferujące pracę dla kobiet-instruktorek jazdy. Careem, bliskowschodni odpowiednik Ubera, od razu rozpoczął proces rekrutacyjny dla kobiet taksówkarzy, zgłosiły się tysiące chętnych. Szacuje się, że w najbliższym czasie co najmniej pół miliona kierowców straci pracę i zostanie odesłanych do swoich krajów ojczystych, głównie do Indii, Pakistanu i Bangladeszu.

 

MCh: Myśli pani, że to początek zmian w życiu kobiet w Arabii?
 
HS: Na razie wszystko na to wskazuje. Zniesienie zakazu prowadzenia samochodu dla kobiet jest małym, lecz wielce znaczącym krokiem na drodze do wolności. Teraz saudyjskie aktywistki skupiły swą energię na kampanii mającej na celu zniesienie systemu opiekuna dla kobiet w Arabii. W mediach społecznościowych można ją obserwować pod hasztagiem #IAmMyOwnGuardian. Jeśli im się uda, to dopiero będzie początek zmian prowadzących do pełnego równouprawnienia kobiet w Arabii. Od zeszłego roku notuje się pewien postęp i Saudyjki nie potrzebują już zgody, by rozpocząć naukę na uniwersytecie, podjąć pracę w niektórych zwodach, jak kasjerka lub sprzedawczyni, mogą też same decydować o poddaniu się operacjom ratującym życie, choć nadal nie wszystkim!

 

MCh: Czy mężczyźni w Arabii też borykają się z jakimiś ograniczeniami przez wzgląd na płeć?

HS: Kawalerowie nie mają wstępu do galerii handlowych w weekendy, chyba, że towarzyszą im kobiety z rodziny (np. siostry albo matki). Zakaz wprowadzono po to, żeby nie rozpraszali swą obecnością niezamężnych dziewcząt robiących zakupy. Nie mają też wstępu do niektórych sklepów, na przykład z bielizną. Choć Arabia się zmienia, restauracje nadal mają dwie strefy: rodzinną i dla mężczyzn. Rodzinna wbrew pozorom nie jest wcale dla rodzin, ale dla kobiet albo dla mężczyzn w towarzystwie kobiet. Sami mężczyźni mogą przebywać jedynie w części dla mężczyzn. Jeśli chodzi o ubiór, to mężczyźni nie powinni nosić spodni krótszych niż do połowy łydki, pokazywanie kolan jest haram, zabronione przez islam.

 

Hanna z mężem w Riyadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej (Fot. Hanka Saqib).

Hanna z mężem w Riyadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej (Fot. Hanka Saqib).

 

MCh: Który aspekt życia w Arabii był dla Pani najbardziej uciążliwy?
 

HS: Generalnie w Arabii żyło i pracowało mi się świetnie. Naturalnie, w każdym kraju są pewne rzeczy, do których trzeba się przyzwyczaić. Zakaz prowadzenia samochodu był dla mnie uciążliwy, bo w Królestwie nie ma komunikacji miejskiej, byłam więc skazana na kierowców oraz darmowe autobusy zapewniane przez zamknięte osiedle dla obcokrajowców, w którym mieszkałam. Autobusy te dwa razy dziennie, rano i po południu, woziły kobiety na zakupy do supermarketów i galerii handlowych. Jeśli się pracowało, ciężko było się załapać. Kurs za taksówkę zaczynał się od 25 riali (równowartość 25 złotych), horrendalnie wysoka cena w kraju, gdzie litr benzyny był tańszy od litra wody. Gdy w Królestwie pojawił się Uber, życie stało się przyjemniejsze, za ten sam kurs płaciłam już tylko od 8 do 10 riali. Nie umiałam się przyzwyczaić, że w sklepach odzieżowych nie było przymierzalni dla kobiet, choć dla mężczyzn oczywiście były! Damskie przymierzalnie ulokowane były przy toaletach. Często całkiem eleganckie i przestronne. Co nie zmieniało faktu, że aby przymierzyć ubranie trzeba było najpierw za nie zapłacić, potem przymierzyć w często bardzo oddalonej od sklepu łazience. Jeśli pasowało, to super, ale jeśli nie, to trzeba było prosić o zwrot pieniędzy.

 

MCh: Jak wygląda internet w Arabii? Czy znane nam portale takie jak Facebook czy Twitter w ogóle tam funkcjonują? Czy działają na specjalnych zasadach?

 

HS: Internet jest ocenzurowany, to znaczy niektóre strony uważane za obrazoburcze są zablokowane, ale nie dotyczy do mediów społecznościowych. Zablokowane strony można było otwierać za pomocą VPN (wirtualnej sieci prywatnej), więc nie ma żadnego problemu. Moje uczennice rzadko używały Facebooka, wolały Snap Chat, Instagram i Whatsapp. Myślę, że wynikało to w dużej mierze z niechęci ich rodzin do Facebooka. W Arabii, szczególnie kobietom, nie przystoi robić sobie zdjęć, a co dopiero umieszczać ich w internecie. Dziewczyny, z nielicznymi wyjątkami, oczywiście robiły zdjęcia, ale dzieliły się nimi tylko z garstką zaufanych osób. Dlatego choć mam dużo zdjęć z uczennicami, nie mogę ich udostępniać, bo zdaję sobie sprawę, że mogłoby się to dla nich skończyć poważnymi konsekwencjami. Obcokrajowcy mieszkający w Arabii musieli uważać, co publikują na Facebooku, bo krytykowanie Królestwa mogło wiązać się z karami, a nawet deportacją. Zresztą tak samo jest w Dubaju. 

 

Architektura w Arabii Saudyjskiej (Fot. Hanka Saqib).

Architektura w Arabii Saudyjskiej (Fot. Hanka Saqib).

 

Osiedle dla obcokrajowców w Arabii (Fot. Hanka Saqib).

Osiedle dla obcokrajowców w Arabii (Fot. Hanka Saqib).

 

MCh: Arabia Saudyjska planuje wprowadzenie wiz turystycznych. Myśli Pani, że królestwo ma szansę odnaleźć się na rynku?

 

HS: Arabia Saudyjska ma ogromny potencjał i może stać się poważnym konkurentem dla innych krajów w regionie. Oprócz historycznych miast, jak na przykład Dżedda, najbardziej fascynującym miejscem są ruiny Mada’in Salih. Niegdyś było to starożytne miasto zamieszkiwane przez Nabatejczyków. Mimo, że ruiny od lat znajdują się na liście światowego dziedzictwa UNESCO i często porównywane są do Petry w Jordanii, na razie są trudno dostępne. Bez przewodnika ciężko je odnaleźć wśród piasków pustyni, sporadycznie zdarzają się tam napady na podróżników. Ale niedawno Książę MBS zatrudnił zagranicznych ekspertów, którzy mają przekształcić Mada’in Salih w obiekt turystyczny. Arabia zamierza również przyciągać miłośników nurkowania i plażowania. Olbrzymi teren nad Morzem Czerwonym (34,000 km², nieco większy niż Belgia) został już przeznaczony pod budowę kompleksu turystycznego. W jego skład będzie wchodzić wybrzeże między miastami Umluj i Al Wajh oraz 50 dziewiczych wysp. W strefie turystycznej, jak w zamkniętych osiedlach dla obcokrajowców, najprawdopodobniej nie będzie obowiązywać prawo szariatu, tzn. kobiety będą mogły opalać się w bikini, może nawet w barach sprzedawany będzie alkohol. Szczegóły nie są jeszcze znane, ale budowa ma ruszyć po koniec 2019 i zakończenie pierwszego etapu przewiduje się na 2022 rok.

 

MCh: Jakie rady mogłaby Pani dać turystom, którzy możliwe, że już niedługo, mogą wybierać się w podróż do Arabii?

 

HS: Po pierwsze, żeby zastanowili się, czy są gotowi pójść na kompromis i dostosować się do konserwatywnych praw i obyczajów w Arabii. Poza przyszłą strefą turystyczną, wszędzie indziej obowiązywać będzie islamskie prawo szariatu. Kobiety muszą zakładać abaję, mężczyźni spodnie co najmniej zakrywające kolana, albo dłuższe. Alkohol i wieprzowina są nielegalne i za ich posiadanie grożą wysokie kary. Za posiadanie narkotyków zaś, kara śmierci. Związki poza małżeńskie i homoseksualne również podlegają surowym karom. Robienie zdjęć przez wielu Saudyjczyków uważane jest za niezgodne z islamem (haram), więc fotografowanie w miejscach publicznych może być przez to utrudnione. No i do Mekki i Medyny wstęp mają tylko muzułmanie, więc ta historyczna część niestety odpada. Jeśli ktoś może dostosować się do tego typu ograniczeń, myślę, że podróż do Arabii może okazać się niezapomnianym i wzbogacającym doświadczeniem. Oczywiście dla innych, może być przyczyną szoku kulturowego, dlatego nie jest to kierunek dla każdego. Na razie będą się tam pewnie wybierali głównie zaprawieni w bojach podróżnicy.

 

MCh: Obecnie przebywa pani w Beninie. Skąd pomysł na taki kierunek?
 

HS: Jak zwykle zadecydował splot zbiegów okoliczności w wyniku, którego Saqib dostał tu pracę i jesteśmy. Na jak długo, nie wiadomo. Benin jest bardzo ciekawym krajem, bo na tych terenach przed wiekami narodziło się voodoo. Wedle statystyk co najmniej 40% mieszkańców Beninu wyznaje tę religię. Rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana, ponieważ większość chrześcijan i muzułmanów jednocześnie wyznaje też voodoo. Stąd popularne benińskie przysłowie: ”Chrześcijanin za dnia, wyznawca voodoo w nocy”, ale Benin to temat na następny wywiad.

 

MCh: Dziękuję bardzo za rozmowę!

 

HS: Dziękuję!

 

Corniche Khobar (Fot. Hanka Saqib).

Corniche Khobar (Fot. Hanka Saqib).