Chorwackie miasto widmo odstrasza inwestorów

  • Data publikacji: 14.05.2018, 20:32

Kupari - miejscowość położona niespełna 10 kilometrów od Dubrownika, w stronę granicy z Czarnogórą. Przed rozpadem Jugosławii miasto tętniło życiem i słynęło z kompleksu drogich, ekskluzywnych apartamentów. To tu m.in. swoją posiadłość miał przywódca Socjalistycznej Federacji Republiki Jugosławii. Dziś niewielka zatoka przywołuje wspomnienia po bratobójczym konflikcie, a zniszczony w latach 90. kompleks hoteli jest obowiązkowym punktem na mapie wielu podróżników i pasjonatów historii. Od kilku lat lokalizacja budzi zainteresowanie zagranicznych inwestorów, jednak do tej pory żadna z umów nie doszła do skutku.

 


Piękno malowniczej zatoki w Župie Dubrovačkiej doceniano już na początku XX wieku. W 1920 Kupari mogło poszczycić się pierwszym okazałym obiektem o nazwie Grand Hotel, ale na dobre rozbudowa kurortu rozpoczęła się w latach 60. I tak, w 1962 powstał kolejny hotel Goričina 1, dwa lata później Pelegrin, w 1978 oddano do użytku Kupari Hotel, a w 1983 zakończyła się budowa Goričiny 2. Całość uzupełniły jeszcze dwie wille (w jednej z nich swój apartament miał przywódca SFRJ, Josip Broz Tito) oraz hotele Mladnost i Galeb. Łącznie kompleks mógł pomieścić blisko 2 000 turystów. Ośrodek przeznaczono głównie dla oficerów Jugosłowiańskiej Armii Ludowej, ich rodzin oraz najwyższych urzędników w kraju.


Było to jedno z najpopularniejszych miejsc na wypoczynek nad Adriatykiem. Organizowano tu festyny rodzinne czy campingi. Sielanka trwała do maja 1991 roku, kiedy to Chorwaci opowiedzieli się za odłączeniem od Jugosławii i utworzeniem niepodległego państwa. W kraju wybuchła wojna domowa, doprowadzając do starć na wielu frontach. Jednym z nich była walka o nadmorski Dubrownik. Jesienią 1991 roku, jugosłowiańska armia przeprowadziła atak na miasto od strony morza, ostrzeliwując przy okazji okoliczne wsie. Łupem padło też Kupari, w całości zajęte przez czarnogórskich żołnierzy. 

 

(fot. A.Wnęk)


W 1992 roku Chorwaci odbili teren, zastając kompletnie zdewastowane i splądrowane hotele. W takim stanie kompleks pozostał do dziś, co jednak ma swoje plusy. Historia stojąca za tymi budynkami oraz namacalne ślady wojny przyciągają do Kupari turystów z całego świata. Mało tego, walory miejsca docenił m.in. Alan Walker, który nagrywał tu ujęcia teledysku do piosenki All Falls Down.


Ucieczka inwestorów


Mimo, iż Kupari pełni rolę atrakcji turystycznej, w 2012 roku rozpoczęto poszukiwania inwestorów, by przywrócić kurortowi jego dawny blask. Jako pierwsi zgłosili się tureccy przedsiębiorcy, jednak na rozmowach negocjacyjnych poprzestano. Szybko wznowiono procedurę przetargową, a do gry wszedł rosyjski biznesmen, reprezentujący grupę Avenue. Przedstawiono nawet plan rewitalizacji, jak również zapowiedziano otwarcie pierwszych hoteli na 2020 rok. Niestety, ponownie plany uległy zmianie, ponieważ z ustaleń wycofała się sieć Mariott, która miała postawić tam swoje obiekty. W lutym tego roku Ministerstwo Skarbu Państwa zagroziło rozwiązaniem kontraktu i zaprosiło inwestora do ponownych rozmów. Do dziś nie udało się podpisać aneksu ugodowego.


Mimo starań lokalnych władz przy wsparciu rządu w Zagrzebiu, wielokrotnie nie udało dojść się do porozumienia z partnerami biznesowymi. Tak jest i teraz. Czy więc rzeczywiście nazwanie hoteli „umarłymi” lub „miastem duchów” nie jest przypadkowe? Niemniej, dopóki trwają negocjacje, teren nadal pozostaje (nieoficjalnie) otwarty dla turystów. Jest zatem szansa, by i tego lata zobaczyć ponurą pamiątkę po wojnie domowej w Jugosławii.